Przez długą chwilę obie trwały w bezruchu, ze zgrozą wpatrując sie w zielone banknoty. Potem kierowniczka zerwała się z miejsca i przewróciła krzesło. - Niech pani nic nie rusza! - krzyknęła rozpaczliwie. - Niczego nie dotykać! Milicję! Świadków! Po dyrektora!
Przez długą chwilę obie trwały w bezruchu, ze zgrozą wpatrując sie w zielone banknoty. Potem kierowniczka zerwała się z miejsca i przewróciła krzesło. - Niech pani nic nie rusza! - krzyknęła rozpaczliwie. - Niczego nie dotykać! Milicję! Świadków! Po dyrektora!